Niemodna garsonka przerobiona
na amfetaminę
„Robiłam, co mogłam”, tłumaczyła się krawcowa, Magdalena Paluch, wręczając klientce małą foliową torebkę z białym proszkiem. „Ale im bardziej przerabiałam garsonkę, tym bardziej wychodziła mi z niej amfetamina. Uratowałam tylko kołnierzyk”.
Weronika Wodzicka, która dała do przeróbki garsonkę, nie kryła swojego zawodu. „Co mam z tym zrobić?”, spytała krawcową. „Dałam pani pół kilo garsonki, a otrzymuję tylko kilka deko amfy i kołnierzyk, którego w żaden sposób nie da się wciągnąć nosem!”
Propozycja krawcowej podjęcia się przez nią przerobienia kołnierzyka na tutkę nie spotkała się ze zrozumieniem. „To już wolę walnąć go sobie
w żyłę”, powiedziała Wodzicka, dodając, że ma nadzieję na dużego kopa.
Po wyjściu oburzonej klientki krawcowa wyjęła schowany prawdziwy kołnierzyk oddany do przeróbki i szybko go przerobiła. Będąc po krótkiej chwili na niezłym haju, mruknęła sentencjonalnie: „Coraz lepsze rzeczy wychodzą z mody”.
|
Pół kilo czystej garsonki |
|