Gorszące sceny w filmie porno
Po pokazie swojego nowego pornograficznego filmu, Dziewiczy pokój, reżyser Eduard M. Foskey uzasadniał obfitość demoralizujących scen konstrukcją fabuły i dramaturgią utworu. „Nie mogłem pominąć sekwencji, na których opiera się akcja. Bez nich byłby to zupełnie inny obraz", tłumaczył.
„Dosadność poszczególnych epizodów wynika z potrzeby pokazania autentyzmu i dochowania wierności koncepcji scenariusza i związanych z tym przemyśleń. Włączyłem te nieprzyzwoite sceny w głębokim przekonaniu o ich decydującym znaczeniu dla struktury dzieła i wzajemnych relacji bohaterów. Całe przesłanie filmu opiera się właśnie na tych fragmentach, niezbędnych dla klimatu i właściwej interpretacji", wyjaśniał reżyser.
Kadr z typowego filmu niepornograficznego. |
Film Eduarda Foskeya obfituje w dosadne sceny, mogące budzić zgorszenie. Bulwersujące są sekwencje łóżkowe z udziałem kilku bohaterów bezwstydnie obnażonych. Momentami kilka par w nie zawoalowany sposób zachowuje się przed kamerą bardzo rozwiąźle, dając popis wyjątkowego rozpasania.
Reżyser bronił zażarcie swojego prawa do dobrania środków wyrazu, które zdynamizowały akcję i umożliwiły osiągnięcie celu, jaki mu przyświecał. Wielokrotnie podkreślał konieczność takiego właśnie uchwycenia tematu i sposobu jego realizacji.
„To przecież musi być mocne w wyrazie, inaczej to nie ma sensu", argumentował. „Gdybym usunął te sceny, z całego filmu pozostałyby właściwie tylko napisy. Poza tym te fragmenty są nierozerwalnie związane z jego przesłaniem i głęboko umotywowane nie tylko psychologicznie. Mimo obiekcji producenta udało mi się utrzymać film w konwencji teatru elżbietańskiego, to znaczy wszystkie role kobiece grają mężczyźni, oczywiście oprócz kozy", zakończył swoją wypowiedź Foskey.
|