Człowiek ze spadochronem obudzony w supermarkecie
„Słyszałem, że na miejscu lądowania mogę trafić na supermarket, ale niech mnie kule biją, nie sądziłem, że aż tak prawdziwy! Zresztą, jak wyskakiwałem z samolotu, to go jeszcze tam nie było”, tłumaczył major Michał Siodło, dowódca drugiego batalionu powietrznodesantowego z Modlina po nieoczekiwanym lądowaniu w głównym holu supermarketu.
Do podobnego wypadku doszło wiosną tego roku w Dęblinie. Kończąc lot ćwiczebny nowego samolotu bojowego, kapitan pilot Marian Sawicki przy podchodzeniu do lądowania zauważył, że na miejscu lotniska stoi sieć supermarketów. „Kończyło się paliwo i musiałem szybko podjąć decyzję. Po katapultowaniu wylądowałem w dziale serów, choć celowałem w stoisko z materacami. Chyba mnie trochę zniosło. Natychmiast zaopiekowały się mną panie na wrotkach. Na nic się zdały tłumaczenia, że spadochron należy do mnie. Musiałem za niego zapłacić przy kasie. Tyle dobrze, że jako dwusetny spadochroniarz lądujący w tym dniu dostałem w nagrodę papeterię, tusz do rzęs i długopis-latarkę”, opisywał zdarzenie lotnik.
Sieć nowych supermarketów |
Kolejne, podobne incydenty zdarzyły się w paru innych miejscach.
Pracownik ochrony kieleckiego supermarketu złapał dwóch spadochroniarzy z pobliskiego aeroklubu jak zwijali dwa spadochrony. „Ten skok na pewno im nie wyszedł”, oznajmił z dumą ochroniarz.
Jan Kucharski, dyrektor ds. ekonomiki transportu w porcie lotniczym w Balicach, wszedł na chwilę do toalety, by umyć ręce, gdy ją opuszczał, był już magazynierem działu mrożonek hipermarketu sieci Forever.
Strajkujący przeciw nowelizacji ustawy o przewozach drobnych towarów, kontroler lotów terminalu w Pyrzowicach, Piotr Kurzyk, na znak protestu przywiązał się do spadochronu. Chwilę później zasnął. Obudził się w supermarkecie w Zabrzu. (Nigdy się nie dowiedział, kto wydał polecenie przeprowadzenia zrzutu w tym miejscu.) Personel sklepu wziął go za miejscowego włóczęgę, który już nieraz myszkował wśród towarów, rzekomo szukając spadochronu. Nie pomogły tłumaczenia i legitymacja służbowa. „Ten pan uświadomił nam, że oferta handlowa naszej firmy jest bogatsza, niż sądziliśmy”, powiedział dyrektor obiektu. W nagrodę pozwolił włóczędze odejść ze znalezionym spadochronem, a kierownikowi działu i sprzedawcom udzielił nagany za brak dostatecznej wiedzy o towarach będących na stanie supermarketu.
|