Wystawienie przez Warszawską Operę Kameralną kosztorysu Pierścienia Niebelunga kompletną klapą finansową

Długo zapowiadana premiera kosztorysu Pierścienia Niebelunga Wagnera została wycofana z repertuaru już w połowie drugiego aktu.

Żeby kontynuować spektakl, chcieliśmy szybciutko zaciągnąć kolejny kredyt, ale ponieważ pod zastaw mogliśmy dać już tylko nie zapłacone faktury, nie udało się", stwierdził Jerzy Lach, dyrektor opery.

„Na wyróżnienie zasługuje jedynie nieźle dopracowana rola komornika sądowego".

„Gdybyśmy, tak jak zakładałem, pociągnęli przedstawienie do trzeciego aktu, to odpisalibyśmy je natychmiast od podatku, przefaksowali do urzędu i w antrakcie odebrali zwrot nadpłaty. Niestety, nic z tego nie wyszło i półroczna praca poszła na marne", ciągnął dalej niepocieszony Lach.

„Trzeba jednak przyznać, że sami sobie jesteśmy winni. Partytura kosztorysu została odrzucona przez księgową jeszcze w zeszłym roku rozliczeniowym, a późniejsze antydatowane odpisy sytuację tylko pogarszały", zakończył dyrektor.

Obecni na premierze krytycy zgodnym chórem ganili spektakl, podkreślając, że Wagner jest nieobliczalny. Według nich na wyróżnienie zasługuje jedynie nieźle dopracowana rola komornika sądowego, którego dynamiczne wejście w pierwszym akcie i opieczętowanie instrumentów orkiestry było niezwykle sugestywne.

John Tilbury, wybitny wykonawca muzyki współczesnej, konsultant projektu, odpowiedzialny za stronę artystyczną przedsięwzięcia, zapytany o przyczyny niepowodzenia opery, odparł: „Nie wiem". Po czym pobiegł za lawetą, na której wywożono jego samochód spod gmachu opery.


 
   

Dlaczego zasiali górale owies
 
Komputerowy system antywłamaniowy zainstalowano w więzieniu we Wronkach
 


 

 

 
redakcja kontakt © Copyright Nowy Pompon. All rights reserved.