Ziemia–Koniec świata 1:0

Niedawno minęła nas asteroida wielkości boiska, choć nie bardzo wiadomo, do jakiej gry. Całe szczęście, że nie zetknęła się z Ziemią, bo jeszcze ktoś mógłby zażądać kupna biletów, nie wspominając o przykrym zasypaniu całej okolicy popcornem.

Na domiar złego, gdyby na naszej planecie wylądował kort tenisowy, to poważnie uszkodziłby obszar wielkości Hiszpanii, a może jakiegoś innego państwa. Bo, faktycznie, nic dobrego nie mogłoby wyniknąć z faktu, że dwóch facetów w krótkich spodenkach grozi sobie rakietami. Strach pomyśleć, gdyby to był debel.

Natomiast w wypadku kolizji z Ziemią ciała niebieskiego o rozmiarach boiska do piłki nożnej, zniszczenia byłyby porównywalne z tym, czego potrafią dokonać dwie grupy kibiców po meczu GLKS Nadarzyn – Jeziorak Iława.

Tak czy inaczej, biorąc pod uwagę trzyletni okres obiegu planetoidy wokół słońca, Międzynarodowy Komitet Olimpijski powinien uwzględnić niespodziewane pojawienie się jakiegoś obiektu sportowego w trakcie igrzysk.

 


 

 
   

Hasło reklamowe „Łosoś w cenie cebuli” zbyt dwuznaczne
 
Wśród wilków morskich krążą legendy o stoczni widmie w okolicach Gdańska
 
Pasażerka na gapę wydała swoich wspólników


 

 

 
redakcja kontakt © Copyright Nowy Pompon. All rights reserved.