Niedawno minęła nas asteroida wielkości boiska, choć nie bardzo wiadomo, do jakiej gry. Całe szczęście, że nie zetknęła się z Ziemią, bo jeszcze ktoś mógłby zażądać kupna biletów, nie wspominając o przykrym zasypaniu całej okolicy popcornem.
Na domiar złego, gdyby na naszej planecie wylądował kort tenisowy, to poważnie uszkodziłby obszar wielkości Hiszpanii, a może jakiegoś innego państwa. Bo, faktycznie, nic dobrego nie mogłoby wyniknąć z faktu, że dwóch facetów w krótkich spodenkach grozi sobie rakietami. Strach pomyśleć, gdyby to był debel.
Natomiast w wypadku kolizji z Ziemią ciała niebieskiego o rozmiarach boiska do piłki nożnej, zniszczenia byłyby porównywalne z tym, czego potrafią dokonać dwie grupy kibiców po meczu GLKS Nadarzyn – Jeziorak Iława.
Tak czy inaczej, biorąc pod uwagę trzyletni okres obiegu planetoidy wokół słońca, Międzynarodowy Komitet Olimpijski powinien uwzględnić niespodziewane pojawienie się jakiegoś obiektu sportowego w trakcie igrzysk. |